Czy Bagdad zostanie zburzony

Amerykanie będą musieli wybierać - czy chronić własnych żołnierzy, czy też ludność cywilną Iraku, którą chcą wyzwolić spod władzy Saddama Husajna

Politycy, nawet ci przeciwni atakowi, powtarzają: ta wojna będzie szybka i zwycięska. Nikt jednak nie mówi, co znaczy "szybka" i "zwycięska". Standardy zostały ustawione niezwykle wysoko, bo w poprzedniej wojnie z Saddamem w 1991 r. alianci zwyciężyli w stugodzinnej operacji lądowej. Zginęło wówczas ok. 250 żołnierzy. Alianci stracili 56 samolotów i 30 czołgów. Irak zostawił na pustyni ok. 3 tys. czołgów i ciała 80-115 tys. żołnierzy. Teraz tak szybkie i efektowne zwycięstwo jest niemożliwe, mimo że Irak Saddama nigdy nie był tak słaby, a USA tak potężne.

Jak może się bronić Saddam

Saddam pamięta, jak w 1991 r. jego siły starały się stawić czoło koalicji na granicy z Kuwejtem i zostały zagarnięte przez "lewy sierpowy" generała Normana Schwarzkopfa, głęboki manewr pancerny oskrzydlający wyprowadzony z terytorium Arabii Saudyjskiej. Obecnie według zwiadu lotniczego najistotniejsze siły - licząca ok. 120 tys. Gwardia Republikańska (sześć dywizji) i Gwardia Specjalna (jedna dywizja) - zostały skoncentrowane w bezpośredniej bliskości Bagdadu. Siły te mogą być również wykorzystane do stłumienia ewentualnego buntu w stolicy oraz odparcia próby uchwycenia przyczółka w pobliżu miasta przez siły desantowo-szturmowe.

Oznacza to, że główną batalię Saddam chce rozegrać o czteromilionowy Bagdad. Pozostałe siły lądowe przeznaczył do opóźniania marszu aliantów.

Wbrew powszechnemu mniemaniu 12 lat temu Gwardia Republikańska nie została rozbita - po klęsce pod Basrą duża jej część wycofała się na północ. Nadal ma około tysiąca najnowocześniejszych czołgów T-72; pozostałe irackie czołgi (ok. tysiąca), które ocalały spod amerykańskich pocisków T-55, T-62, nie nadają się do działań bojowych i zapewne będą oczekiwać przeciwnika okopane po wieże lub schowane w zabudowaniach.

Głównym czynnikiem przewagi Anglosasów w polu jest stosowanie przez czołgi i transportery opancerzone tzw. pasywnej noktowizji. Irackie czołgi T-72 są wyposażone w noktowizory aktywne (cel musi być omieciony reflektorem podczerwieni), co zarazem zdradza miejsce, gdzie się znajdują. Przy przewadze zasięgu dział czołgu M1A Abrams (3500 m) nad T-72 (800-1200 m) irackie dywizje pancerne stanowią łatwy cel. Dlatego większość działań wojennych będzie toczona w nocy, a najdogodniejszym momentem ataku lądowego jest okres nowiu księżyca (rozpoczyna się 1 kwietnia).

Poza Gwardią Republikańską 16 irackich dywizji (około 300 tys. żołnierzy) nie przedstawia większej wartości bojowej. Należy się spodziewać, że irackie dowództwo będzie się starało operować dużymi zgrupowaniami (by uniknąć w ten sposób masowej dezercji i przechodzenia na stronę wroga). To narazi je na olbrzymie straty z powodu zmasowanego ataku z powietrza przy użyciu bomb kasetowych i benzynowych. Ale w zamyśle Saddama masakra tych oddziałów ma posłużyć wzmożeniu woli walki narodu.

Jak podkreślają wszyscy obserwatorzy, Saddam wzmocnił w ostatnich sześciu latach obronę przeciwlotniczą Bagdadu. Co prawda lotnictwo irackie praktycznie nie istnieje (z wojny 1991 r. Irak ocalił ok. 300 samolotów, w tym Mirage F-1, Mig-29, Mig-23, ale wątpliwe, czy nadal są sprawne, a część została internowana w Iranie). Wiadomo jednak, że w ostatnim czasie Irak starał się o zakup radarów przeciwlotniczych. Nie jest jasne, czy dysponuje ukraińskim systemem Kolczuga, ale zapewne ma radary trójwspółrzędne potrafiące wykryć samoloty typu Stealth.

Nadal też dysponuje radzieckimi rakietami przeciwlotniczymi SA-2, SA-13, SA-16, francuskimi Roland oraz potężną lufową artylerią przeciwlotniczą. Obecnie Bagdad jest jednym z miast o najsilniejszej obronie przeciwlotniczej na świecie. W 1991 r. irackie systemy elektroniczne skutecznie zagłuszyły amerykańskie samoloty E-6 Prowler. Według nieoficjalnej informacji Irak pracował nad radioelektronicznymi systemami walki, które miały przeciwdziałać zakłóceniom, i konstruował własne zakłócające systemy kierowania broni inteligentnej, np. GPS.

Kilkanaście rakiet Scud, które być może Saddam przechował, i rakiety krótkiego zasięgu nie powinny być większym zagrożeniem. Amerykanie i Brytyjczycy są przygotowani na użycie broni chemicznej i biologicznej, ale zapewne dyktator jej nie użyje, bo nie spowodowałby większych strat, a po raz kolejny potwierdziłby, że jest ludobójcą.

Taktyka Saddama wydaje się więc przejrzysta. Irackiemu dyktatorowi zależy na wciągnięciu Amerykanów i Brytyjczyków w walki o Bagdad i oczekiwanie, że pod wpływem doniesień o stratach wśród ludności cywilnej, przedłużających się walkach i rosnącej liczbie ofiar wśród amerykańskich żołnierzy światowa - a zwłaszcza amerykańska - opinia publiczna zmusi prezydenta Busha do przerwania działań.

Co mają Amerykanie

W rejonie Zatoki Perskiej i Morza Czerwonego Amerykanie i Brytyjczycy zgromadzili sześć lotniskowców (każdy ma przeszło 70 samolotów i każdy otacza eskorta kilkunastu okrętów). W momencie ataku niszczyciele i fregaty będą pływającymi wyrzutniami rakiet Tomahawk.

Lotnictwo sprzymierzonych liczy ok. tysiąca maszyn (w tym słynne bombowce B-1 i B-2 Spirit startujące z bazy Diego Garcia na Oceanie Indyjskim oraz myśliwce F-22 Raptor).

W rejonie Zatoki jest około 230 tys. żołnierzy amerykańskich i 45 tys. brytyjskich. Główną siłę uderzeniową stanowią: 1. Dywizja Kawalerii Powietrznej, 1. Dywizja Pancerna, 3. Dywizja Zmechanizowana, 10. Dywizja Górska oraz słynna 101. Dywizja Powietrzno-Szturmowa. Te siły wzmacniają brytyjskie "Szczury Pustyni" wyposażone w czołgi Challanger II ("Szczury" niemal co roku ćwiczyły na poligonie w Drawsku Pomorskim).

Atak ruszy z Kuwejtu na północ. Wbrew pozorom nie będzie to pancerny rajd po pustyni. Granica Kuwejtu z Irakiem została w ostatnich latach poprzecinana rowami przeciwpancernymi. Teren w tej okolicy jest obecnie najbardziej zaminowanym na Ziemi. Atak pancerny z Kuwejtu będzie więc musiało poprzedzić "przeoranie" pustyni przez wojska inżynieryjne.

Po blisko 200-300 km alianci natkną się na teren niedogodny dla wojsk pancernych - bagna i rozlewiska dorzecza Eufratu i Tygrysu. Jednostki idące na Bagdad czekają długie przeprawy, budowy mostów etc. W tym etapie operacji lądowej wojna będzie przedsięwzięciem inżynieryjnym, w którym więcej niż klasyczne jednostki pancerne będą miały do powiedzenia jednostki powietrznodesantowe, które będą próbowały zdobywać pojedyncze ośrodki oporu.

Ciągle pozostaje na okrętach 4. Dywizja Zmechanizowana, do niedawna - eksperymentalna jednostka armii USA. Uważana za najnowocześniejszą i najbardziej "ucyfrowioną" dywizję na świecie 4. Dywizja miała pierwotnie atakować z północy. To ona miała pierwsza dotrzeć do pól naftowych na północy i okolic Bagdadu. I to właśnie ta dywizja była najczęściej w armii USA szkolona w walkach w mieście (dysponuje m.in. kamerami pozwalającymi widzieć przeciwnika przez ścianę), należy więc przypuszczać, że będzie uczestniczyć w ewentualnych walkach ulicznych. Sprzeciw Ankary dotyczący rozlokowania wojsk USA w Turcji i ich ataku z północy skomplikował te plany (jednak w poniedziałek prezydent Turcji oświadczył, że jego kraj udostępni Amerykanom swe terytorium). Niewykluczone też, że 4. Dywizja przerzucona przez transportowce wyląduje w północnym Iraku i pod osłoną lotnictwa stworzy bazę wypadową do ataku na Bagdad. Wsparcie logistyczne dla tych sił być może popłynie przez Turcję. Jest też możliwe, że drugi front nie powstanie i 4. Dywizja podejdzie pod Bagdad w drugim rzucie od południa.

Amerykanie zdają sobie sprawę, że walka w mieście powoduje zmniejszenie ich przewagi technologicznej. Zapewne więc zanim dojdzie do ewentualnego frontalnego ataku, będą próbowali zablokować Bagdad i liczyć na bunt ludności lub jednostek podległych Saddamowi.

Najtwardszy orzech

Atak sił lądowych poprzedzi operacja lotnicza, ale zapewne o wiele krótsza niż ta sprzed 12 lat. Celem zmasowanych ataków będzie Bagdad. Amerykanie twierdzą, że po raz pierwszy niemal 100 proc. użytych bomb i pocisków będzie stanowić amunicja inteligentna (w poprzedniej wojnie było jej od 7 do 10 proc.). Jednak nie oznacza to, że programujący ją ludzie nie popełnią błędów - 13 lutego 1991 r. dwa najnowocześniejsze pociski GBU-12 zrzucone z samolotu F-117 trafiły w wentylator cywilnego bunkra Amiryja w Bagdadzie, zabijając przeszło 300 osób (Amerykanie utrzymują, że pod cywilnym bunkrem było wojskowe centrum dowodzenia).

Wiedza amerykańskiego wywiadu na temat irackich umocnień w Bagdadzie wydaje się ograniczona. Satelitarny zwiad USA poniósł już jedną prestiżową porażkę, gdy na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ sekretarz stanu Colin Powell, opierając się na jego informacjach, nie był w stanie przekonać dyplomatów i opinii publicznej, że Irak ma broń masowego rażenia.

Podczas bombardowania Bagdadu oprócz celności liczyć się będzie siła burzenia. Przez lata w podziemia stolicy Saddam wlewał miliony ton cementu. Bunkry wybudowane przez Niemców w latach 80. przetrwały trwające miesiąc naloty amerykańskie w 1991 r. Amerykańskie naloty nie spowodowały wówczas śmierci żadnego z wysokich oficerów irackich, a pięć lat po wojnie okazało się, że siedem na dziesięć bomb nie trafiało wówczas w cel.

Niedawna amerykańska demonstracja (zaprezentowanie na poligonie dziewięciotonowej bomby MOAB) miała zapewne naruszyć poczucie bezpieczeństwa Saddama. W wyposażeniu lotnictwa amerykańskiego są bomby GBU 28 skonstruowane specjalnie po to, by niszczyć bunkry.

Skutki bombardowań będą bardzo dotkliwe dla ludności cywilnej, bo należy oczekiwać, że wśród pierwszych celów znajdą się elektrownie i stacje uzdatniania wody. Nie jest również tajemnicą, że część bunkrów irackich znajduje się pod szkołami, szpitalami.

Przed strategami amerykańskimi stoi dylemat. Walki w mieście oznaczają duże straty własne. Zniszczenie miasta przez silne bombardowania to straty wśród ludności cywilnej. Czy warto zatem za cenę większych strat po zwycięskiej bitwie ulicznej wejść do stolicy w glorii oswobodzicieli Irakijczyków spod władzy Saddama? Na razie wiadomo, że siły lotnicze USA zamówiły 230 tys. standardowych bomb JDAM.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.