Jak to z nagrodą dla Tymoszenko było

Polska dolewa oliwy do ukraińskiego ognia. Nasz ambasador w Kijowie zapewnił wczoraj dziennikarzy ukraińskich, że byłej premier Julii Tymoszenko nie przyznano na Forum Ekonomicznym w Krynicy tytułu Człowieka Roku. - Nagrodę przyznaliśmy i ją wręczymy - prostuje Zygmunt Berdychowski, organizator Forum

Kwestia polskiej nagrody stała się jednym z pól bitew w targającym Ukrainą sporze między przywódcami pomarańczowej rewolucji Wiktorem Juszczenką i Julią Tymoszenko.

W piątek wieczorem była pani premier powiedziała w telewizji, że tytuł Człowieka Roku przyznano jej za wybitne zasługi w reformowaniu gospodarki. Ale gdy Juszczenko zdymisjonował jej rząd, z powodu osobistej interwencji prezydenta Ukrainy - jak powiedziała milionom telewidzów - Polacy odebrali jej nagrodę i przyznali ją komuś innemu.

Juszczenko w niedzielę zapewniał, że nie dzwonił do Polski w sprawie nagrody dla Tymoszenko.

Berdychowski, prezes Rady Programowej Forum Ekonomicznego, gdzie mógł prostował informację podaną przez byłą premier, w sobotę mówił Polskiemu Radiu, a w niedzielę - Polskiej Agencji Prasowej, że tytuł Człowieka Roku przyznano Tymoszenko jako symbolowi pomarańczowej rewolucji, ale nie wręczono jej nagrody tylko dlatego, że w związku z napiętą sytuacją na Ukrainie nie przyjechała do Krynicy. W rozmowie z "Gazetą" prezes Rady Programowej Forum Ekonomicznego dodatkowo wyjaśnił, że Rada przygotowała list do Tymoszenko, w którym informuje ją o przyznaniu tytułu i o tym, że przedstawiciele Rady przyjadą do Kijowa, żeby uroczyście przekazać jej nagrodę.

Media ukraińskie przyjęły te tłumaczenia. Na przykład bardzo w Kijowie poważana gazeta internetowa "Ukraińska Prawda" w poniedziałek poinformowała, że była premier Ukrainy otrzymała jednak polską nagrodę.

Tymczasem rozpoczynający pracę w Kijowie nasz nowy ambasador Jacek Kluczkowski na konferencji prasowej w ukraińskim MSZ przedstawił dziennikarzom zupełnie inną wersję wydarzeń. Powiedział, że Rada Forum Ekonomicznego rzeczywiście była gotowa przyznać tytuł Człowieka Roku Europy Europy Środkowo-Wschodniej któremuś z dwóch ludzi, którzy w naszych oczach symbolizują pomarańczową rewolucję - Juszczence lub Tymoszenko. A ponieważ dzisiejszy prezydent w przeszłości ten tytuł już dostał, tym razem powinna ją dostać Tymoszenko. Decyzja ta jednak - jak zapewniał ambasador - nie była ostateczna. - Gdy na Ukrainie rozgorzał konflikt polityczny i prezydent zdymisjonował rząd, rada krynickiego forum postanowiła nie przyznawać nagrody - dowiedzieli się wczoraj zaskoczeni ukraińscy dziennikarze od polskiego ambasadora.

Pytałem ambasadora, dlaczego mówi rzeczy sprzeczne z tym, co przekazał mediom Berdychowski. - Byłem w Krynicy do piątku. I wtedy Rada rzeczywiście zdecydowała, że tytuł nie zostanie przyznany. Co się zdarzyło potem, nie wiem - usłyszałem.

Kluczkowski już po swojej konferencji prasowej dzwonił do Berdychowskiego. Potem w telefonicznej rozmowie ze mną przyznał: - Może rzeczywiście powiedziałem jedno zdanie za dużo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.