Jak odblokować pat w sprawie eurokonstutucji

Państwa starej UE zaakceptowały pomysły Komisji Europejskiej na "Deklarację Berlińska", która ma odblokować eurokonstytucyjny pat - dowiaduje się "Gazeta"

Deklaracja z okazji 50-lecia utworzenia wspólnoty europejskiej ma być uroczyście przyjęta 25 marca na specjalnym szczycie przywódców Unii w Berlinie.

Zdaniem rządu Niemiec, które przewodzą teraz UE "Deklaracja" powinna przypomnieć polityczne osiągnięcia i wartości Unii i przede wszystkim mówić o jej dalszych ekonomicznych i politycznych celach., "Deklaracja" ma też zobowiązać państwa członkowskie do przeprowadzenia reform instytucjonalnych Unii. A to oznacza jedno: przyspieszenie prac nad eurokonstytucją lub innym nowym traktatem, który ją zastąpi.

Jak się dowiedzieliśmy, rosną szanse na to, że treść "Deklaracji" właśnie będzie taka, jak zaproponował szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Przed kilkoma tygodniami zgłosił on propozycję, by deklaracji znalazło się sześć najważniejszych punktów, m.in. zapowiedź reformy gospodarczych, gwarancje społecznej solidarności i bezpieczeństwa, zapowiedź nowych inicjatyw ekologicznych oraz zobowiązanie do reformy instytucji.

Barroso do negocjacji z Berlinem oraz innymi stolicami wysłał najbardziej zaufanego współpracownika Joao Vale de Almeidę. Wysiłki opłaciły się. - Gwarancji nie możemy dać, ale ten pomysł podoba nam się, idzie w dobrym kierunku - mówi "Gazecie" wysoki rangą francuski dyplomata w Brukseli.

- Oczywiście najtrudniejsze będą te zdania, które mówią o reformie instytucjonalnej.

Berlin kategorycznie odmawia komentarza, ale nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że propozycje Barroso pokrywają się z przemyśleniami Niemców.

- Nasz rząd nie jest zadowolony z funkcjonowania Unii i uważa, że reformy wspólnoty trzeba zapisać w traktacie konstytucyjnym. Trzeba do tego przekonać wszystkich członków wspólnoty - mówi nasz informator z kręgów niemieckiej dyplomacji. Jego zdaniem zapis w deklaracji byłby pierwszym krokiem w tym kierunku.

Dążenia Berlina i Komisji to przemyślany manewr - podpisanie deklaracji spowoduje bowiem, że rządy takie jak polski (którym obecny tekst się nie podoba) znajdą się pod większą presją.

- To pułapka na nas Czechów i Brytyjczyków. Jeśli to podpiszemy, trudno będzie się wycofać i odrzucać kompromis w sprawie traktatu konstytucyjnego - mówi "Gazecie" polski dyplomata. - Przypuszczam, że będą gorące dyskusje co do znaczenia słowa "zobowiązanie". Równie ostre będą targi.

Polska domaga się, by w eurokonstytucji były odniesienia do wartości chrześcijańskich, a jak dowiedziała się "Gazeta", Węgry chcą zapisu o ochronie mniejszości narodowych. Francja nie chce o tym słyszeć, nie proponuje tego również Barroso.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.