Czas akcji: czwartek 21 września, późny wieczór, po spotkaniu między posłami PiS a grupą, która wychodzi z Samoobrony.
Miejsce akcji: Sejm.
Osoby: Sandra Lewandowska - posłanka Samoobrony, wcześniej w młodzieżówce SLD.
Jarosław Chmielewski - senator PiS.
Wódz naczelny senatora PiS - być może chodzi o działacza PiS Andrzeja Diakonowa.
Wszyscy troje z Opolszczyzny.
Senator Chmielewski dzwoni do posłanki Lewandowskiej: - Masz zaproszenie do nas. Lepper rzucił się na nas bardzo gwałtownie. Szkoda twojego mandatu, szkoda Opolszczyzny, szkoda tego Sejmu. Spróbuj pomyśleć rozsądnie.
Lewandowska: - Rozmawiałam z nimi, to było komiczne. Nie wiem, dlaczego sięgają po mnie.
P: - Jakiej pewności?
P: - Jaki wódz naczelny?
P: - Jesteś niepoważny, stoję na korytarzu.
P: - Mam zdradzać klub, żeby ratować PiS? Gosiewski nigdy nawet mi dzień dobry nie powiedział, a teraz rękę podaje i składa propozycję. Ja chcę spokojnie pracować. Nie chcę nic od PiS, od PO ani od innej partii. Gdziekolwiek nie pójdę, każdy będzie chciał mnie zjeść i wykopać.
P: - Jak mam popierać rząd PiS? Jestem dla nich tylko głosem, niczym więcej. Przy najbliższej okazji zaatakuje mnie parę gazet brukowych i będę skończona. Już Jacek Kurski o to zadba.
I tak przez prawie 20 minut.
Sandra Lewandowska myślała, że jest sama, i włączyła w telefonie zestaw głośnomówiący. Dzięki temu usłyszałem rozmowę. Kiedy dowiedziała się o tym, próbowała nas odwieść od publikacji: - To prywatna, koleżeńska rozmowa. Senator nie oferował mi ani stanowisk, ani korzyści materialnych. A ja nie zgodziłam się odejść z Samoobrony, więc nie ma o czym pisać.
Senator Chmielewski tłumaczył się wczoraj: - Zadzwoniłem do posłanki po znajomości, znamy się jeszcze z kampanii. Ma duszę społecznika, wyborcy ją lubią. Samoobrona się kończy, szkoda takiej osoby. Zapewniłem, że może do nas przyjść i nikt jej źle nie będzie traktował.
Zapytałem: - Nie przeszkadza Panu, że wcześniej była w SLD [kierowała kołem SLD Akademicka Młodzież Lewicowa i była asystentką Krzysztofa Janika, szefa MSWiA w rządzie SLD].
- Prawda jest taka, że każdy poseł ma jedną rękę do podniesienia, a ten rząd jest wart, żeby go poprzeć - odpowiada senator Chmielewski.